W ZWIĄZKU ZE ZBLIŻAJĄCĄ SIĘ 61. ROCZNICĄ

ANTYSTALINOWSKIEGO POWSTANIA NA WĘGRZECH

WSPÓŁCZESNA KOMUNISTYCZNA PARTIA POLSKI (KPP)

SKŁADA UROCZYSTY HOŁD POLEGŁYM WÓWCZAS W WALCE

ZE STALINOWSKĄ TYRANIĄ WĘGROM I WĘGIERKOM !!!,

JAN ŁYSEK,

„Serca nasze są z Węgrami”,

„Słowo Ludu” -

Organ KW Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej,

Kielce – CZWARTEK, 1 LISTOPADA 1956 R., Rok VII, Nr 261, s. 2.

„GŁĘBOKIM smutkiem okryły nas bolesne wieści z Węgier.

Tragedię narodu, z którym wiąże nas od wieków umiłowanie wolności, przeżywa dziś każdy z nas.

Bratobójczy rozlew węgierskiej krwi, każe nam jeszcze raz spojrzeć na przebyte dni VIII Plenum, pozwala nam ocenić przed jakim nieszczęściem uchroniła nasz kraj dojrzałość polityczna narodu, postępowe siły partii.

„Polski Październik”, w którym nie polała się ani kropla krwi, stał się dla postępowych sił węgierskiego narodu bodźcem dla kontynuowania walki o przywrócenie w tym kraju słowu socjalizm właściwej mu rangi.

Tłumiony drakońskimi metodami ruch odnowy, pod wpływem wieści z Warszawy przybrał na sile.

Niestety.

Stalinowska grupa z kierownictwa partii nie posłuchała wielkiego głosu narodu.

Choć od śmierci Stalina upłynęły już trzy lata, jego wychowankowie na Węgrzech nie zerwali ze zbrodniczą praktyką rządzenia.

Postać Rakosi'ego pozostanie na zawsze dla węgierskiego ludu symbolem przemocy, ignorowania jego dążeń.

Rakosi bezwzględnie tępił w kierownictwie partii każdą nieśmiałą nawet myśl, która by mogła prowadzić do renesansu ludowego ustroju na Węgrzech.

I kiedy w naszym kraju to, co nowe, co szlachetne, co wytyczna drogę naprawy wzięło górę w historycznych dniach obrad VIII Plenum, na Węgrzech do ostatniej chwili decydujący głos w kierownictwie miała wsteczna grupa naznaczona piętnem tyranii.

Kiedy w kierownictwie naszej partii wzięła górę linia mas, to na Węgrzech jeszcze w chwili, kiedy rozgoryczony naród domagał się radykalnych zmian w polityce, o władzy decydowała klika przeżarta stalinizmem, klika, której żądania mas pozostały nadal obce.

Kierownictwo naszej partii kluczowe żądania mas przyjęło za wytyczne swej działalności, stając tym samym na czele walki o socjalistyczną demokrację, o suwerenność narodową.

Tymczasem Ernoe Geroe i jego grupa trzymając się do ostatniej chwili uparcie u władzy, uznali słuszne żądania mas za wystąpienia antyrewolucyjne.

Węgierskie społeczeństwo widziało więc, że władza na Węgrzech nie jest władzą ludu, że pod szyldem demokracji działają wrogowie narodu.

Krytycznym momentem był potężny więc młodzieży i społeczeństwa w Budapeszcie, zwołany dla wyrażenia solidarności ze zmianami zachodzącymi w Polsce.

Lud węgierskiej stolicy domagał się takich samych zmian na Węgrzech :

„Chcemy tak jak w Warszawie” - głosiły transparenty.

Tak jak w Warszawie – to znaczy naprzód, po drodze postępu, bez rozlewu krwi.

I w takim to momencie wystąpił z przemówieniem do zebranych tłumów były I sekretarz WPP, Geroe.

Z przemówieniem według najgorszych stalinowskich wzorów, w którym zbuntowanemu przeciw tyranii narodowi zarzucił wstecznictwo i reakcyjność.

Powszechne żądanie przemian poczytał za działalność wywrotową, antyrewolucyjną.

Wystąpienie to było przysłowiową kroplą która przebrała cierpliwość mas.

Prysnęły ostatnie złudzenia.

Dla ludu stało się jasne, że przeszkodą na drodze przemian stoi Geroe i jego klika.

Wybuchło powstanie.

Doprowadzony do ostateczności naród węgierski chwycił za broń, by tym ostatecznym sposobem pchnąć swą ojczyznę na lepsze tory.

Lecz jeszcze wtenczas, kiedy na ulicach Budapesztu ginęli już ludzie, Geroe nie usunął się od władzy.

Zwołane na prędce Plenum KC WPP wprowadziło tylko nieśmiałe zmiany w kierownictwie partii.

Geroe nie ustąpił ze stanowiska I sekretarza.

I dopiero wówczas, gdy powstańczy płomień ogarnął olbrzymią część kraju, gdy w akcji były już jednostki wojsk radzieckich, na czele władzy w państwie stanęli ludzie, dla których postępowe żądania społeczeństwa były oczywiste.

Nowy premier Nagy i sekretarz Kadar objęli władzę „w pięć minut po dwunastej”.

I na tym polega węgierska tragedia.

W tym tkwi przestępstwo grupy Geroe przeciwko narodowi.

Opinia światowa jest podzielona w ocenie wypadków na Węgrzech.

I to nie tylko burżuazyjna, ale i komunistyczna.

Trudno się zgodzić z tezą niektórych gazet komunistycznych, które krwawe wydarzenia węgierskie chcą uznać za dzieło „międzynarodowej i rodzimej reakcji”.

Znamy tę ocenę.

Taką przypinano też czerwcowym wypadkom w Poznaniu.

Niewątpliwie w szeregach walczących na Węgrzech znaleźli się też reakcjoniści z prawdziwego zdarzenia.

Niemniej jednak jest dla nas prawdą oczywistą, że żadna obca agentura nie zdoła porwać, wetknąć broni do ręki tak wielkiej części narodu.

To przekonanie utwierdził w nas fakt, że przeszliśmy o krok od nieszczęścia, jakie spotkało naród węgierski.

Główną winę, moim zdaniem, za przelaną krew węgierskiego narodu, za tysiące straconych ludzkich istnień, ponoszą nie siły, które zwykło się nazywać „międzynarodową reakcją”, a spada ona na czarnosecinną, wsteczną grupę z byłego kierownictwa WPP.

Opinie o kontrrewolucyjnej genezie węgierskiego powstania krzywdzą ten bohaterski naród.

Serca nasze biją dziś tak, jak w Wiośnie Ludów, zgodnie z sercami narodu węgierskiego.

Tak, jak dla siebie, pragniemy i dla nich suwerenności i niezawisłości, wolności i socjalistycznej demokracji.

Ostatnie wiadomości z Węgier wskazują, że rząd jedności narodowej i ogłoszony przez niego program odnowy idą po myśli narodu.

Tak w naszych oczach przedstawia się prawda o węgierskich wydarzeniach.

Bo prawda jest po stronie ludu, a na powstańczych barykadach Węgier stał lud.

 

JAN ŁYSEK”.

 

POWYŻSZY MATERIAŁ PRZESŁAŁ:

TOW. RYSZARD RAUBA

KOMUNISTYCZNA PARTIA POLSKI (KPP).